wtorek, 17 lutego 2009

Bezwolnie uwikłani w błędny rytuał.

Zadając się z różnymi osobami, poruszając się w obrębie różnych grup społecznych, rozmawiając z różnymi ludźmi, zwłaszcza z przyjaciółmi, często nie dostrzegamy różnych, często oczywistych, rzeczy. Wydaje nam się, że doskonale znamy drugą osobę, że relacje panujące w danej grupie (na przykład kolegów z podwórka), wytworzone przez pewien okres czasu, będą już niezmienne. Jak często tego typu rozumowanie bywa najzwyczajniej na świecie błędne, utopijne czy wręcz naiwne. Na rzeczy niedostrzegane wcześniej zwróci uwagę baczny obserwator z zewnątrz, nowy członek grupy, który diametralnie zmieni układ sił wewnątrz niej. Tego rodzaju ingerencja z zewnątrz, burząca hermetyczność danej wspólnoty, często bywa dla niej zbawienna, otwiera ludziom oczy na oczywiste problemy i błędy. Mimo, iż na początku rozmowy z nowo poznaną osobą jest nam trudno o wymyślanie tematów do konwersacji, to jednak pozorna zasłona niewiedzy otaczająca osobę nam nieznaną, pozwala na otwarcie się i szczere jak nigdy wyznania. Chroniąca nas zasłona stwarza ponadto lepsze warunki do polemiki, niż w grupie, gdzie każdy zna swoje miejsce. Później osoba ta odchodzi z nurtującymi nas problemami, nieznając przy tym naszego imienia, miejsca zamieszkania, zawodu, zainteresowań itd. Jak inspirujące bywa to przeżycie, które zmusza człowieka do samodoskonalenia się, do poszukiwania niebanalnych tematów, by rozmowa z nami nie była rutynowa i nudna. Ile dzięki temu można dowiedzieć się o samym sobie i własnych problemach, ile cennych rad można usłyszeć. Przypomniałem sobie o tym, gdy ładnych parę godzin temu do mego przyjaciela i mnie dosiadła się kobieta celem odbycia krótkiej rozmowy. Nie była to jednak głęboka i poważna konwersacja, mimo to przypomniała mi ona o tym, jak szczerze można porozmawiać z osoba, której się nie zna i nigdy bliżej nie pozna. Wydarzenia tego typu pozwalają na docenienie jednostki, jej zdolności i wyjątkowości, tego, jak wiele doświadczeń i cennych myśli wnosi każda osoba do życia społeczeństwa. Bez owej różnorodności i docenienia drugiego człowieka nasz świat byłby zwyczajnie nudny i bezsensowny. Człowiek po prostu potrzebuje humanizmu, bez niego każda jednostka traci ważność, a stąd tylko jeden krok do zagłady. Takie pojedyncze akty rozmowy pozwalają jednak przywrócić wiarę w człowieka.
Ponadto uważam, że wniosek wypływający z powyższego wywodu powinien brzmieć tak: warto od czasu do czasu pozwolić, by świat stanął na głowie, choć na kilka sekund. Może dzięki temu, iż dzisiaj tak się stało, mogę zakończyć tę notkę takimi słowami?

1 komentarz: